sobota, 31 października 2015

Jak żyć?

Wybory się odbyły. Wszyscy są na świeżo z polityką więc nadarza się fajna okazja by przedstawić moje poglądy w tym temacie. Dlaczego po, a nie przed wyborami? Dlatego, że zamierzam przedstawić moje poglądy, a nie nawoływać byś zmienił swoje.

Jestem chrześcijaninem i libertarianinem. Niektórzy mówią, że to się ze sobą nie łączy. Nie do końca rozumiem ten tok rozumowania. Przecież Bóg stworzył człowieka by ten miał wolną wolę. Oczywiście zły wybór ma swoje konsekwencje ale niewątpliwie wolność jest naszą naturą. A libertarianizm traktuje właśnie o wolności. Nie mówi on o tym co jest dobre, a co złe. Mówi tylko o społeczeństwie, "w którym żadna ludzka własność - czy to własność osoby czy rzeczy realnych - nie podlega agresji ze strony innych, nie jest przez innych naruszana czy poddawana jakiejś obcej ingerencji" - Etyka wolności, Murray N. Rothbard, s. 124.

I zgadzam się, że czasami przekroczenie wolności może być moralne. Kiedy? Na przykład widząc umierające z głodu dziecko na ulicy i nie mając pieniędzy kradzież w celu ratowania życia byłaby uzasadniona moralnie. Lecz i wtedy godziłbym się ponieść konsekwencje tego czynu. W końcu dokonałbym kradzieży. Jak pisze Rothbard:

"Nie chodzi nam o to, czy bycie kłamcą, bycie dobrym człowiekiem, rozwijanie własnych zdolności lub bycie miłym lub podłym dla sąsiadów jest moralne bądź nie. Interesują nas jedynie takie kwestie "etyki politycznej", jak właściwa rola przemocy, sfera praw albo definicje przestępczości i agresji" (Etyka wolności, Murray N. Rothbard, s. 259).

Definicja wolności

Pisząc o wolności najpierw postaram się ją zdefiniować. Będę się dalej do niej wielokrotnie odnosił więc jest ważne byśmy ustalili najpierw pojęcia.

Moją wolność rozumiem jako brak agresji wobec mojej osoby i mojej sprawiedliwie zdobytej własności. I znów jak pisze Rothbard: "... definicja wolności lub swobody, aby została rozumiana jako "brak naruszenia ludzkiej sprawiedliwej własności", musi zostać rozjaśniona tak, by sprawiedliwość wskazywała na tytuł własności do własnej osoby, do przekształconej (niczyjej) własności oraz do owoców dobrowolnych wymian na nich zbudowanych." (Etyka wolności, Murray N. Rothbard, s. 125)

Wszyscy wiemy jak w kontekście tej definicji plasuje się system polityczny, w którym żyjemy zwany demokracją. Każdy wyznający tę samą definicję wolności co ja zdaje sobie zapewne sprawę, że demokracja to tak naprawdę agresja większości. A dotykając tego tematu nie sposób od razu nie wspomnieć o wyborach.

Demokracja?

Skoro demokracja to agresja większości to wybory są narzędziem do jej wywoływania. Również jeśli głosujesz za kimś kto chce zadać jej kres dokonujesz agresji przeciwko ludziom, którzy chcą żyć w tym systemie. I to pomimo tego, że w libertariańskim społeczeństwie mogliby sobie żyć jak chcą. Nie czynisz niczego złego, gdy ktoś tobie narzuca sposób życia. Natomiast czynisz źle, gdy narzucasz go innym.

Popularne stwierdzenie - mam nadzieję, że nie u libertarian - kto nie głosuje ten nie ma prawa krytykować jest istnym nonsensem. Wyobraźmy sobie sytuację, w której napastnik z bronią terroryzuje ofiarę lecz daje jej również możliwość poprawy swojej sytuacji poprzez agresję na innej osobie. Mógłby on wystosować takie oto słowa w kierunku ofiary:

"Nie będę Cię dłużej nękał jeśli ukradniesz pani X torebkę i przyniesiesz ją do mnie".

Mam nadzieję, że porównanie jest jasne. W tym przypadku agresorem jest rząd, który daje nam możliwość zniesienia agresji poprzez ustanowienie innego rządu w tym również dla ludzi, którzy go nie chcą. Dlaczego jeśli ofiara nie zechce skorzystać z takiej niemoralnej propozycji, miałaby nie móc dłużej krytykować oprawcy?

Jak zatem cokolwiek można zmienić? Należy pokazać i przekonać ludzi, że można żyć bez tego całego cyrku. Możemy ignorować rząd kompletnie i niezależnie od tego co stanowi prawo, postępować słusznie. Rząd bardzo chce być potrzebny bo tylko tak może zostać wybrany.

Motywacja

Zmiany jeśli mają nastąpić to muszą nastąpić oddolnie. I nie chodzi mi o to by teraz każdy poruszał się tylko po prywatnych działkach i tylko prywatnym samochodem itd. Jak pisze Jakub Wozinski, to by skutkowało narażeniem całego ruchu libertariańskiego na śmieszność. Ludzie traktowaliby libertarian jak swego rodzaju Amiszów, którzy żyją w swoim świecie. Nie znaczy to by naszą motywacją było wykazać, że rząd (policja, sądy, wojsko itp.) nie daje sobie z niczym rady. Wydaje mi się, że motywacją powinno być zbudowanie takich struktur, które lepiej będą sobie w tych zakresach radzić niż państwo.

Znacznie lepiej jest pokazać, że człowiek dobrze sobie radzi bez pomocy państwa. Jeśli prowadzisz biznes to pokaż, że możesz go prowadzić bez dotacji. Jeśli masz wybór by nie korzystać z państwowej służby zdrowia to nie korzystaj, jeśli możesz poradzić sobie bez policji i sądu to tym lepiej, jeśli musisz płacić ZUS to jeśli jesteś w stanie pokaż, że nie chcesz od niego ani złotówki itd. Rozumiem doskonale, że ludzie są w różnej sytuacji. Czasami człowiek nie widzi innego wyjścia. Potrafię sobie wyobrazić libertarianina "pracującego" w urzędzie skarbowym albo w policji. Jeśli jesteś w takiej sytuacji to przede wszystkim staraj się z niej wydostać i czyń jak najmniej szkody.

Raz jeszcze podkreślę, że nie powinno być celem doprowadzenie do bankructwa państwa, UE czy ZUSu. Celem nie jest by wykazać, że policja jest nieudolna, a sądy skorumpowane. Celem jest nauczenie ludzi, że można sobie radzić bez tego i to znacznie lepiej (albo przynajmniej z czystym sumieniem). I nie buntujmy się przeciwko płaceniu danin. Płacąc je nie czynimy niczego złego. To ludzie narzucający nam ich płacenie źle czynią. Natomiast krytykujmy ile się da. Jeśli podatki wykończą ci biznes to pokaż to. Jeśli płacenie ZUSu wpędza cię w biedę opisz to.

Strach

Strach paraliżuje zmiany. Ludzie, w mojej ocenie, boją się, że bez ZUSu ludzie wylądują na ulicy, boją się, że bez policji będzie chaos, a bez (państwowego) wojska to...

Oczywiście możemy powiedzieć, że skoro tak dużo ludzi godzi się na płacenie ZUSu by nie było innych na ulicach to też chętnie sami im pomogą bez ZUSu. Oczywiście możemy powiedzieć, że będzie mniej ludzi na ulicach niż jest dzisiaj bo ludzie biedniejsi w końcu będą mogli zaspokoić ważniejsze potrzeby niż emerytura jeśli im nikt nie będzie zabierał pieniędzy. Jeśli będą mieli co jeść i za co się leczyć zamiast odkładać na emeryturę to całkiem możliwe, że dorobią się znacznie więcej i znaczniej dłużej pożyją itd.

Możemy powiedzieć, że w najgorszym przypadku człowiek będzie pracował przez całe życie. A to myślę, że w ogóle powinien być cel każdego chrześcijanina zgodnie z tym, że "kto nie pracuje ten niechaj i nie je". Praca jest nieodłączną częścią życia człowieka, a nie tylko jego etapem ale to temat na inną okazję.

Tylko jest jedno ale. To są tylko słowa. Być może i logiczne i nie pozostawiające żadnej innej logicznej możliwości ale nadal nie jest to coś co można zobaczyć. Dlatego ważne jest by wszyscy mogli się przekonać, że można żyć z własnej woli bez ZUSu i pomagać innym, którzy sobie nie radzą. Nikt w cale nie musi liczyć na państwo.

To samo można mówić o pieniądzu. Państwo wcale nie musi go kontrolować. Możemy mówić, że pieniądz jest jak sejf bo przechowuje jakąś wartość i powinniśmy mieć możliwość wyboru najbezpieczniejszego w naszej ocenie sejfu, a nie tylko takiego, które państwo nam wskaże i do którego ono samo ma dostęp. Może nam przecież zabrać część jego zawartości poprzez inflację. Tylko, że znowu to wszystko na nic się nie zda jeśli nie pokażemy, że można żyć bez państwowego pieniądza.

Podsumowanie

Moje poglądy na rządy są jednoznaczne. Jakie by one nie były zawsze oznaczają agresję, a więc ograniczenie mojej wolności. Rozumiem też, że większość chce żyć w ten sposób ale ja nie zwracam uwagi na rząd. Ignoruję go na tyle na ile mogę sobie pozwolić. Płacę wszystko co na mnie wymusza i nie dbam o to. Mogą zabrać mi wszystko co mam. Nie żyję po to by być bogatym ani by żyć wygodnie. Nie głosuję i nie wybieram rządu. Staram się żyć w zgodzie z tym co uznaję za słuszne, a nie w zgodzie z tym co stanowi prawo. Jeśli naprawdę chcesz by ludzie zechcieli być wolni to najpierw zacznij od siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz